Miejsce odwiedziliśmy prawie przypadkiem, blądząc po Polwyspie Helskim ze Slashem, Krissem i Ladymoon. Byla ciemna noc, ostry mroz i wial silny wiatr od morza. Wysoki szkielet zrujnowanej latarni morskiej majaczyl sie w świetle ksiezyca. Obok resztki betonowych bunkrow, przysypane piaskiem z plazy.
Juz wtedy wiedzieliśmy ze musimy odwiedzic to miejsce ponownie. Oczyma wyobrazni widzieliśmy zawieszoną line i nas zjezdzających z latarni, wprost w rozgrzany piasek, popijając zimne piwko.
W koncu zostal ustalony termin wypadu: 13-15.08 (dlugi weekend).
